Vis 08 2006
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto

Opowiem Ci bajkę jak .

Kiedyś będąc jeszcze małą dziewczynką oglądałam w telewizji bardzo ciekawe programy pokazujące sekrety dna morskiego. Marzyłam wtedy, żeby, chociaż raz w życiu móc zobaczyć i dotknąć to, co było dla mnie wielka tajemnica. Minęły lata.

W czerwcu b.r. usłyszałam o kursach nurkowania, natychmiast z ogromną ciekawością zapisałam się na takie szkolenie. Bałam się czy dam radę, ale było we mnie coś silniejszego od strachu. To coś popychało mnie żeby nauczyć się nurkować i spełnić swoje marzenie.

Po kilku tygodniach nauki, ćwiczeń, najpierw na basenie, potem w zalanym kamieniołomie w Nadziejowie, po przełamaniu strachu i wszelkich obaw, stało się! Dostałam swój upragniony plastik- licencje na nurkowanie, stopnia P1 CMAS.

Pewnego sierpniowego dnia wraz z ekipą klubu płetwonurków Dive Tech Professional z Nysy i instruktorem Piotrem Nieckarzem (któremu bardzo dziękuję za cierpliwość i ogromne zaangażowanie w swoja prace wobec mnie i całej ekipy.) wybrałam się na wymarzoną wyprawę-nurkowanie do Chorwacji na uroczą wyspę Vis- Chorwackiego Parku Narodowego.

Na miejscu czekał na nas wygodny hotel, usytuowany w pobliżu bazy nurkowej Manta.

Nadszedł wreszcie ten szczególny dzień, ten moment. Z rana zaczęliśmy od dopasowania sprzętu, od doważania się, skompletowania wszystkich potrzebnych akcesoriów.

Po południu byliśmy umówieni na nasze pierwsze nurkowanie. Emocje rosły, serce biło coraz szybciej, pojawiały się momenty strachu i wątpliwości, które przeplatały się z nieodparta ciekawością i chęcią wejścia pod wodę. Na łodzi, którą dopływaliśmy do miejsc nurkowania znalazła się wreszcie cała ekipa. Roześmiani, weseli, pewni siebie ludzie, w większości z wielokrotnymi doświadczeniami budzili zaufanie. Wnieśliśmy swój sprzęt na statek, pozostał już na nim do ostatniego dnia, co było bardzo wygodne, bo nie musieliśmy nosić wszystkiego ze sobą. Usłyszeliśmy uruchamiający się silnik, czuć było spaliny. Wyruszyliśmy na wielką przygodę. Nagle doszło do mnie, że za kilka minut będę kilkanaście metrów pod wodą. Oblał mnie zimny pot, przeszył strach, ale roześmiane i żartujące buzie uczestników przywróciły mi szybko spokój i myślałam już tylko o przyjemności, jaka mnie czeka.

Pierwszego dnia niebo było pochmurne, zanosiło się na deszcz. Przed wejściem do wody zostaliśmy podzieleni na grupy i pary. Dokładnie za każdym razem przypominano nam, co mamy robić, jak się zachować. Pod bacznym okiem Piotra czuliśmy się bezpiecznie. Łódź zatrzymała się, zobaczyliśmy skały, wzdłuż których mieliśmy nurkować. Wreszcie usłyszałam, że mam się przygotować do skoku. Nadszedł moment, ten najważniejszy, nadszedł mój pierwszy raz pod wodą.  Nadmuchałam kamizelkę, włożyłam automat do ust i z wielkim biciem serca wskoczyłam do turkusowej, ciepłej, niesamowicie przezroczystej wody.

Adriatyk- piękna nazwa i piękne przeżycie. Spokojnie zanurzyliśmy się i zaczęliśmy nurkować wzdłuż skalistej, pionowej ściany. Bąbelki z automatu przypominały i upewniały mnie gdzie jestem. Wrażenie było zaskakujące. Wielki Błękit, spokój, cisza wokół nas. Tylko przepływające, kolorowe rybki przecinały nam drogę.

Napięcie i emocje nie opadały. Nieznane wciąż jeszcze było przed nami i to przez ok. 30 min. Co będzie, co nas jeszcze czeka, co zobaczymy???

To samo bezpośrednie obcowanie z wodą, fauną i florą, znajdującą się pod nią było niesamowitym, pozytywnym przeżyciem. Było relaksem, oderwaniem się od rzeczywistości. Każdy z nas zostawił swoje problemy na brzegu i całkowicie oddał się żywiołowi-wodzie. Zawieszeni nad głębią zwiedzaliśmy cudowne skały, zakamarki, w których toczyło się życie. Każdy kolejny raz, kiedy odpływaliśmy od brzegu Komizy, chęć poznawania tajemnic głębi morskiej wzrastała coraz bardziej.

Nasze doświadczenia i wrażenia wzrastały z każdym dniem. Słońce też nie szczędziło nam swojego wdzięku... Były fale, na łodzi kołysało dość mocno, ale to przecież należało do przyjemności i atrakcji. Nikt nie tracił humoru, każdy wchodził do wody i wychodził z niej z prawdziwym uśmiechem. Dopływaliśmy w rożne miejsca, obok małych wysepek, do zatoczki, gdzie wiatr i fale były mniejsze.

Wszyscy czekali za każdym razem na nową przygodę. Jednym z ciekawych miejsc był bulwar amfor, gdzie jeszcze można było dostrzec resztki tych starych naczyń... Ciekawość było ciężko zaspokoić, chciało się zejść coraz niżej.

Każda skałka, każda jej szczelina, każde źdźbło trawy kryły jakiś sekret, jakieś mistyczne życie. Pod strumieniem światła latarki odkrywaliśmy piękne kolory skał, koralowców. Barwne ryby, rozgwiazdy krwistoczerwone, czarne jeżowce urzekały swoim urokiem. Przepiękna, bujna roślinność, ogrody Gorgonii, ich delikatna budowa i wdzięk oddawały intensywne barwy w promieniach latarki.

Najpiękniejsze i najciekawsze nurkowania odbyliśmy w ostatnim dniu pobytu na wyspie Vis. Od rana świeciło piękne słonce, nie było wiatru, ani dużych fal. Odpłynęliśmy od brzegu, woda cudownie się iskrzyła w promieniach słonecznych, było gorąco. Zatrzymaliśmy obok przepięknej groty, w której kilka chwil później nurkowaliśmy.

Modra Splija-Błękitna Jaskinia. Piękna nazwa i przepiękne miejsce. Płynąc wzdłuż pionowej, skalistej ściany wyspy Bisevo, oddalonej o ok.10 km. od Komizy, znaleźliśmy się w jaskini. Przez moment wisząc w toni pod nami nie było nic widać, tylko coraz ciemniejsze tło wody malowało się przed oczami. Ogarnął mnie strach, czułam moc tego żywiołu, jakim jest woda i jej głębia. Szybko podpłynęłam bliżej skały, tam poczułam się bezpieczniej, nade mną ukazał się otwór z pięknie przebijającymi promieniami słońca przez wodę.

Cudowny widok i jakże uspakajający. Wróciliśmy do bazy, zmęczeni, ale szczęśliwi. Po kilku godzinnym odpoczynku wyruszyliśmy po południu na nasze ostatnie nurkowanie nasz ostatni podbój.

Celem był wrak Teti. Ostatni skok do wody, ostatnie odkrycie, ostatnie wrażenia. Statek, transportujący płyty granitowe w 1930 r. Natknął się na wyspę Mali Barjak i zatonął. Jego wrak leży teraz na mulistym dnie pomiędzy 7 a 34 metrem głębokości.. Początkujący nurkowie bez obaw, bezpiecznie mogą oglądać fragmenty statku, podziwiać bogactwo podwodnego świata znajdującego się w tym miejscu. Tam właśnie pierwszy raz w życiu zobaczyłam ośmiornice, która przestraszona szybko znalazła kryjówkę.

Wróciliśmy na łódź, zadowoleni z widoków podwodnych, ale niepocieszeni, ze było to nasze ostatnie nurkowanie. Z pewnością tam jeszcze wrócimy, przecież zostało tam jeszcze tyle bogactwa do zobaczenia, tyle tajemnic do odkrycia, tyle wrażeń do przeżycia i tyle radości do zdobycia.

Wracając do Polski, z Komizy jechaliśmy malownicza, górska droga przez cala wyspę oglądając i podziwiając jej piękne krajobrazy, widoki były zaskakujące. Przekroczyły moje oczekiwania tak , jak i samo nurkowanie. Wokół ścieliło się błękitne morze z uroczymi wysepkami. W miejscowości Vis na wyspie, wsiedliśmy na prom transportujący pasażerów i samochody, i jeszcze przez 2 i pół godziny, płynąc do Split delektowaliśmy się ostatnimi chwilami widoków morskich i przepięknych wysepek.         

Galeria>>                                                                                                

                                                                                                       Do widzenia Vis!

                                                                                          Napisała Ewa Grudzińska

 

Aktualności
Norwegia 2020

Centrum Nurkowe Hitra


Subskrypcja
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać informacje z naszego serwisu.

 
 
 

Witryna wykorzystuje ciasteczka (ang. cookies) w celach sesyjnych oraz statystycznych. Więcej informacji w polityce prywatności.
 
 

n4CMS by new4mat.com © 2008       Administracja